Pokorna EMILKA - kocia mamka - przywędrowała pod siedzibę fundacji z grupą
4 kocich maluchów. Sądziliśmy, że są to jej dzieci bowiem nie odstępowały EMILKI na krok. Jedynie zadziwił nas fakt, że kotusia nie bała się ludzi. Sama z własnej inicjatywy podchodziła do nas, łasiła się, przytulała...więc jak należało to zachowanie rozumieć? Sądziliśmy, że widocznie gdzieś w okolicy ma swój dom. Może to właśnie właściciel odrzucił ją z powodu potomstwa?
Co było robić? Rozpoczęliśmy dożywianie kociaków, naprowadzanie na tymczasowe miejsce schronienia. Ze względu na pieski podopieczne fundacji ( biegające luzem po posesji), dla wszelkiego bezpieczeństwa udostępniliśmy kotkom budynek gospodarczy.
Nie było innego wyjścia , jak tylko wykuć dziurę w ścianie wielkości cegły, aby mogły bezpiecznie przemieszczać się bez groźby konfliktu z psami. Ludzie budynki ocieplają, tynkują, malują dla korzyści termicznych i estetycznych - a my dziurawimy ściany pod potrzeby kotów. Zasłoniliśmy wejście koszem "Remondisa" i psy już nie mają widoczności na wędrujące futrzaki. Tym sposobem swoim szczekaniem już ich nie stresują.
"Nie było innego wyjścia , jak tylko wykuć dziurę w ścianie wielkości cegły,(...)"
Na terenie firmy budowlanej oczekiwała pomocy ( bezpieczna w krzakach za płotem)
W ten sposób korzystała z "tajemnego" wejścia. Właśnie wyszła z budynku gospodarczego.
Emilka wraz z kociakami dyskretnie podchodziła po pokarm. Przy ruchliwej drodze, gdzie tętni życie gospodarcze odławianie głodnych kociaków wymaga czasu i poświęcenia. Czasami trzeba stosować najprostsze metody( wręcz prymitywne).
EMILKA już zjadła. Teraz posilają się kociaki...pojedynczo , z obawy o swoje bezpieczeństwo.
Z przyjemnością obserwowaliśmy życie kociego stada NA WOLNOŚCI....
Tylko cóż to za wolność skoro po paru dniach EMILKA wróciła z dziurą w plecach?
Nie znamy przyczyn tego stanu rzeczy. Bez namysłu podjęliśmy odpowiednie działanie.
Zabezpieczyliśmy ją w klatce kennel. Płakała, nawoływała kociaki...
Udaliśmy się do P.W. "ZWIERZAK " po fachową pomoc.
P.W. "ZWIERZAK" Tarnowskie Góry ul. Dąbrowskiego 7
EMILKA w poczekalni, grzecznie czekała na swoją wizytę.
Test wyszedł ujemny
Wyraźnie widać blizny pooperacyjne ( po sterylizacji?)
Dnia 16 listopada 2016 r rozpoczęliśmy diagnostykę i leczenie KICI.
KIW z dnia 16.XI.2016 r zawiera wpis ,cyt :
"na grzbiecie ropień podskórny - opracowanie ropnia, na brzuchu wyraźna blizna pooperacyjna ( wcześniejsza sterylizacja?), biegunka, w obrazie USG niejednorodna struktura wątroby - pobrano krew do badań, zaimplantowano mikrochip, wykonano test w kierunku FeLV i FIV - ujemny, obcięcie pazurków"
Podejrzewając obecność śruta w miejscu rany wykonaliśmy RTG w 2 projekcjach. Obraz rentgenowski nie wykrył obecności metalowego ciała obcego . Pomimo tego rana goiła się bardzo długo. Ciągle ropiała.
Co dwa dni transportowaliśmy EMILKĘ do P.W. "ZWIERZAK" w celu kontynuacji leczenia. Leki otrzymywała domięśniowo. Lekarz przeprowadzał głębokie czyszczenie rany z zastosowaniem preparatu "MULTIMASTIT" , który aplikowaliśmy do rany 3 x dz w domu.
Ostatnią wizytę odbyliśmy 28 listopada 2016 r.
Wynik analizy krwi EMILKI.
Obecnie EMILKA jest już zdrowa; w wyśmienitej kondycji. Musimy jednak doczekać się dnia
w którym grzbiet w okolicy rany pokryje się nową sierścią.
EMILKA mieszka z nami w domu. Ma do swojej dyspozycji duży pokój, jednak wyraźnie tęskni za życiem na wolności. Brakuje jej wybiegu. Z utęsknieniem spogląda przez okno. Zapewne widzi w oddali hasające kociaki. Cierpliwie jednak znosi pobyt w zamknięciu. Jest bardzo spokojna, czyściutka, grzeczniutka. Niczego nie niszczy. Mebli nie drapie. Nocami spragniona uczuć przytula się do śpiącego człowieka.
Jest już gotowa do adopcji. Niech nikogo nie przeraża jej przypuszczalna data urodzenia : maj 2014 r. Nie jest starym kotkiem, długo jeszcze pożyje. Jest zdrowa. Je bardzo malutko. Pożywienie trawi prawidłowo. Skruszmy serca, dajmy jej szczęśliwy dom.
A kto nie może - niech finansowo pomoże. Każdy grosz się liczy. Może adopcja wirtualna będzie dla kogoś sposobem na okazanie ludzkich uczuć braciom mniejszym w potrzebie?
Nieszczęsna dziura w plecach stanowi koszt weterynaryjny w wysokości : 463,00 zł.
Z ufnością liczymy na ofiarność naszych DARCZYŃCÓW.
Z góry szczerze dziękujemy!!!