--------------------------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj dopiero "za drugim podejściem" udało nam się pospacerować z małą. Spacerek trwał zaledwie pół godzinki.W tym czasie opiekunka kotów Azylu C.K.podawała kotom wieczorne dawki insuliny, więc zaproponowano nam wejście na teren Azylu i szybciutki spacerek z małą.
Szkoda, że nie było drugiej osoby ze mną aby mogła uwiecznić na fotografii efekt wyjścia małej z boksu. Lidelka z całej siły wydarła wręcz z zamknięcia z taki skutkiem ,że wplątała się w uchwyty mojej torebki.Wyglądała jak obgjuczony bagażem wielbłąd.
Nawet wysikała się swobodnie.
Oj dużo moczu oddała, oj dużo!!!!!!!!!!!!!
Rozstanie to najtrudniejsza chwila.
Tęskne szczekanie, zawodzenie i wtórne odgłosy cierpiących samotność współbraci niedoli rozrywają moje stare serce...
Szukajmy wspólnie rodzin dobrej woli dla naszych milusińskich. Kto nie może adoptować realnie - niech adoptuje wirtualnie!!!!
Lidelce włożyłam do budy kocyk, przekupiłam ją klopsikiem i szybciutko wysunęłam się z boksu. Mój Boże jak ona płakała!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz