---------------------
W dniu dzisiejszym Azyl C.K. czynny był do godz.14,00 więc wykonałyśmy tylko półgodzinny spacerek. Upał był straszny. W półcieniu m.in. polnych maków maszerowałyśmy w kierunku domostw.
Obwąchiwała stokrotki.
Pałaszowała trawkę.
Po raz kolejny LIDELKA swoim zachowaniem dowiodła swego pochodzenia.
Tęsknie wpatrywała się w bramy, furtki...chcąc wreszcie wejść do swojego domu.
Zatrzymywała się i uparcie tkwiła w oczekiwaniu na wejście do "siebie".
Jak długo jeszcze będzie tęsknić i tkwić pod cudzym ogrodzeniem?
Zawsze po każdym spacerku tak jak i przed - pojona jest wodą i ewentualne karmiona gotowanymi podrobami. Dzisiaj Lidelka wyłącznie piła.
Posiłek zjadł z apetytem "wolny elektron" TOM. Tak nazwałam samczyka fizycznie podobnego do byłego podopiecznego. Samczyk wyraźnie zaczyna przyzwyczajać się do mojego przyjazdu. Dzisiaj nawet przywitał mnie szczekaniem. Nie miałam go w zasięgi wzroku , więc głośno odpowiedziałam mu, że go słyszę lecz nie widzę. Poruszył się w zaroślach.
Zjadł wszystko, wypił wodę. Zdjęcie wykonałam z dużej odległości, aby niepotrzebnie go nie płoszyć .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz