ELMO jest nadal psem specjalnej troski. Silne dawki leków p/lękowych nie wyciszają psa do tego stopnia, abyśmy mogli zostawić go w ogrodzie wyłącznie w towarzystwie innych czworonogów. Zdarzenie z 9 lipca 2014 r zmroziło nam krew w żyłach. Po podaniu 100 mg "Hydroxyzyny" + 100 mg "Luminalu" + 50 mg "Asertinu" - grzmot z nieba wyzwolił w psie tak silną reakcję obronną , że Elmo pokonał ogrodzenie i biegł przed siebie na oślep byle "uciec przed burzą"... Pies biegł tak długo , jak długo nad nim grzmiało niebo - leki nie działały! Odzyskaliśmy go w odległości 15-20 km od Tarnowskich Gór. Siedział przy leśnej drodze i wypatrywał pomocy. Czerwona obroża wchłonęła ulewny deszcz i zafarbowała mu sierść na karku. Najważniejsze, że nie doznał żadnego urazu fizycznego. Dzięki Ci Boże!
Zdyszany, wybiegany w lesie.
Od człowieka nie oddala się.
Wypatruje go i na komendę wraca.
Lubi tarzać się w trawie.
ELMO PANICZNIE BOI SIĘ BURZY!!!
Piesek ucieka cały czas jak trwają grzmoty z nieba. Zatrzymuje się dopiero przy zmianie pogody.
ELMO uspokaja się w obecności życzliwego człowieka. Przebywając samotnie w pokoju mieszkalnym obłędnie demonstruje napady lęków izolacyjnych :
- rozgryza szelki
- gryzie własne łapki
- drapie drzwi
- gryzie plastikowe klamki okien
- wyrywa uszczelki ze skrzydeł uchylnych okna
- przegryza taśmy rolet okiennych
- wydala duże ilości moczu
- zamknięty w
obszernym kojcu (zadaszonym) "sprężynuje" na tylnych łapach przez cały
czas pobytu. Potrafi skakać kilka godzin, co grozi zerwaniem ścięgien i
złamaniem szyjki kości udowej.
Dnia 31 maja 2014 r wrócił z adopcji z rozstrojem żołądkowo-jelitowym wywołanym błędami dietetycznymi. Na domiar złego zdolność utrzymania czystości stała się jego przekleństwem. Męczył się oczekując łaskawości wyprowadzenia go z kamienicy w celu opróżnienia się.. Karany za to ,że domagał się wyjścia popadł w rozstrój nerwowy!!!
Rozmowa z była właścicielką - to jedna wielka kłótnia. Szkoda słów.
Na adopcję będziemy musieli bardzo długo czekać!!!